MAGIC SEX WORLD

18+ ONLY !!! WARNING !!!

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-01-30 23:11:37

Main Master
Administrator
Dołączył: 2018-05-25
Liczba postów: 65
WindowsChrome 71.0.3578.98

Przygody Akademii Cross

liya-nikorov-jabami-render.jpg
FABUŁA: VICTORII DRACULI

Godzina prawie piętnasta, poniedziałek, dzień dwudziestego stycznia. Sala lekcyjna numer jeden, gdzie odbywały się ostatnie zajęcia dla klasy A rocznika siódmego. Lekcje dotyczyły matematyki, większość klasy zakończyła naukę i zaczęła mamrotać po cichu między sobą, kilka minut do końca, nic dziwnego. Pomieszczenie wyglądało typowo dla klasy uczniowskiej. Trzy rzędy stołów oraz biurko nauczyciela, a za nim tablica oraz drzwi na korytarz z tyłu okna z widokiem na plac szkolny oraz park uczniowski. Cała klasa składała się jedynie z dziewcząt w wieku dwudziestu dwóch lat. W pierwszej ławce siedziała Victoria, przewodnicząca szkoły.

Myślami byłam już poza lekcjami matematyki, był poniedziałek, ale nareszcie się skończył. Teraz czas na zabawę, obowiązki przewodniczącej. Akurat dzisiaj mam spotkania z podenerwowanymi studentami. Wpierw widzę się z młodzikiem, wyglądającym jak chłopiec, który został zgłoszony przez własną byłą dziewczynę, partnerkę o podkradanie jej ubrań, bielizny, kosmetyków z pokoju akademickiego. Dziewczyna nie chciała iść z tym do ochrony, nauczyciela czy sekretariatu, więc wybrała mnie, przewodniczącą. Czemu akurat się tym najpierw zajmuje? Ponieważ to zabawa... A ja uwielbiam takie śmieszne historyjki. Młodzik miał na imię Horacy, miał szesnaście lat i niedawno zaczął tutaj naukę, a już złapał naganę o naruszanie prywatności, kradzież oraz fetysze. Bardzo chciałam się z nim się zabawić, dlatego spotkanie miało odbyć się, jak się okazało, mu na rękę, w opuszczonym skrzydle Cross, gdzie jedynie klucze miał samorząd oraz kadra akademii. Pewnie myśli, że chce to załatwić po cichu, ale grubo się zdziwi. Gówniarze z pierwszego rocznika.

- Dowiedzenia pani Sakuro! - krzyknęłam na wyjście z klasy lekcyjnej, jako pierwsza już w drzwiach, równo z dudniącym dzwonkiem. Odmachała mi z uśmiechem. Uwielbiała mnie i wiedziała do kogo się uśmiechnąć. Była na okresie próbnym od tygodnia, wie że samorząd uczniowski ma dużo do gadania w wyborze kandydatów na profesorów. Przecież tutaj chodzi o nas, studentów. Korytarz był już zatłoczony, ale wszyscy usuwali mi się z drogi, żadnego przepychania. Władza jest wspaniała. Za kilka minut będę w zamkniętym skrzydle, a chwile później moja specjalna asystentka do sprawy młodych studentów z fetyszami damskich ubrań, miała przyprowadzić Horacego do mnie. Zdziwi się, jak go złapie na korytarzu, myślał że będzie wszystko cicho, glacy i nic się nie stanie. Zabawa z nim zajmie mi pewnie z godzinę, choć może zarezerwuję dla niego resztę późnego popołudnia albo cały wieczór? Kto wie? Chciałam się trochę poznęcać nad kolejnym chłopczykiem za ukryte fetysze. Jego była dziewczyna mówiła, że często znikały jej ulubione sukienki, majtki, pończochy, a nawet przyłapała go jak nosił je w swoim pokoju, wraz z peruką na głowie i makijażem. Wtedy zrozumiała, że musi z nim zerwać i coś z tym zrobić. Trafiła więc do mnie.

Korytarz skrzydła roku VII był zatłoczony, było głośno i mnóstwo tak samo ubranych dziewczyn, choć było widać także facetów, choć byli to nie tacy jak z okładek kulturystycznych. W akademii Cross było mało facetów o muskularnych ciałach. Roiło się tutaj od chudych patyczaków, modelów jak z okładek magazynów mody, młodych i pięknych, o łagodnych (często kobiecych) rysach twarzy. Wszyscy przepuszczali wyróżniającą się czarnowłosą kobietę, była to Victoria której każdy się bał, szanował, miał respekt albo mdlał na jej widok. Nikt do niej nie zagadywał, nie lubiła tego, nawet ogłosiła to kilka lat temu - Jeżeli zwracasz się do członków samorządu nie w sprawach towarzyskich w ich czasie wolnym, zostanie na Ciebie nałożona kara. Zwykle była to koza lub coś innego. Akademia była ogromna, dzieliła się na główny budynek, trzynaście skrzydeł na każdy rocznik, hale sportowe (w tym baseny, korty, boiska etc.), plac główny z parkiem, ogromną hale apelową, ogromny stadion, ogród botaniczny rozciągający się wokół akademii, opuszczone skrzydło (dzisiaj archiwum na dokumenty), przeróżne magazyny, więżę komunikacyjną, budynki gospodarcze i na końcu 14 akademików mieszkalnych, umiejscowione pośród natury, w tak zwanym zaczarowanym lesie. Najbogatsi studenci, czyli arystokracja ma własne, prywatne małe pałace-akademiki, tak samo jak kadra akademii, domki jednorodzinne na każdego pracownika.


yvm7mrt4640x0-01-CZ3-BHF4-HM264-Z626-J2-XCXPE0-640x0.jpg
FABUŁA: SONI THOMPSON

Kwadrans po piętnastej, korytarz w skrzydle rocznika I, niedaleko sali, w której chwile temu odbywały się zajęcia klasy B, do której należał Horacy, wraz z swoją byłą dziewczyną, Anną które przez cały dzień, przesiadała się z dala od niego, choć ten upornie starał się prosić ją o rozmowę. Korytarz był mniej zapachany niż chwile po dzwonku, wszyscy udali się już do swoich kwater, na zajęcia dodatkowe lub stołówkę etc., jednak ta młoda para atlasów białej rasy, kłóciła się głośno na temat prywatności, pójścia dalej, zamknięcia tematu na kłódkę. Nikt im nie przerywał, choć wszyscy interesowali się przechodząc obok nich. Z dala nadciągała profesor Thompson. Na polecenie-szantaż Victorii miała przyprowadzić go do niej. Ubrana była w czerwoną skórzaną spódnicę do kolan, czarne rajstopy, na stopach szpilki pod kolor, no i koszulę białą z lekkiego materiału, prześwitującą jak sitko i rozpiętymi aż pięcioma guzikami od kołnierza. Dekolt miała jak rów mariański, widać było jej gustowny stanik, który gołym okiem można było zobaczyć, choć i tak prześwitywał przez materiał. Rozpięte włosy aż po same plecy, no i teczka w dłoni, a w drugiej smartfon, w który wpatrywała się za każdym razem, gdy przechodziła obok chłopca, ubranego w mundurek męski.

Nienawidzę tej Victorii, jestem cholernym profesorem od sześciu lat, w tej Akademii, a słucham się jakieś gówniary... Jak dobrze mieć swoje myśli na prywatność, gdyby to usłyszała pewnie by bez wahania wysłała te zdjęcia, nagrania, filmy... Ile tego kurwa jest... Do dyrektor i zaraz bym trafiła na dywanik, a najpewniej do więzienia. Dlaczego jestem taka słaba wobec tych słodziutkich chłopców... Czemu nie kręcą mnie starsi faceci, a jedynie młodzi studenci w wieku dojrzewania, po osiągnięciu prawnej pełnoletności... Bożę, ale ja mam problemy. Tutaj jest, świetnie. Znów mi bije serce na widok tego mundurku. Muszę się leczyć...

- Horacy Armstrong? Anna Hiver? Jestem tutaj, w sprawie zgłoszenia twojego do samorządu. Zabieram go właśnie do niego. Nie musisz się już martwić, wszystko zostanie rozwiązane i to jeszcze dzisiaj - Zatrzymałam się za plecami dziewczyny, schowałam smartfon do teczki i złapałam chłopaka za ramię. - Jak Ci nie wstyd... Wiesz ile dni, miesięcy była przekonana, że ktoś znęca się nad nią, kradnąć jej rzeczy? Nie odpuścimy Ci, nie ważne czy jesteś nowy, zdrowy czy zamożny, idziesz ze mną. Wyraziłeś zgodę na poufne spotkanie, więc jedynie ja wiem o nim wraz z przewodniczącą i twoją byłą dziewczyną - Skarciłam go bardzo i to bardzo. Uwielbiałam, wprost kochałam dominować jako profesor nad młodymi studentami, choć w stosunku do tego "przebieracza" trochę mnie mdliło. Wolałam 100% facetów, wolałam ich nagich, a nie w moich szpilkach. Boże! Co ze mną nie tak! Skupić się muszę, choć czasami po jednym głębszym mam pociąg, do tych "podopiecznych" wampirzycy, którymi mnie częstuje, w weekendy. Nawet lubię się ruchać z chłopcami w spódniczkach - Anno, jeżeli chcesz być pewna co do naszej efektywności, możesz udać się z nami, potwierdzisz sobie że wszystko zostanie rozwiązane - Uśmiechnęłam się do młodej atlaski. Była blondynką o długich włosach, tak jak zresztą Horacy, który także miał długie do pasa włosy. Boże, naprawdę kolejny z studentów ma problemy z damskimi ciuszkami, swoją płcią... Cóż, kolejny do kolekcji tej wampirzycy, a dla mnie kolejne dni gwarancji, że nie wylecę na pysk, no i gwarantowana zabawa.

Horacy zarumienił się, spuścił wzrok, wpatrywał się w podłogę. Anna wpatrywała się we mnie z radością w oczach, nawet uśmiech na jej twarzy był widoczny, gdy się zjawiła profesor, wreszcie odczuła ulgę.

[ANNA H] - Jeżeli to nie problem, bardzo bym chciała uczestniczyć w spotkaniu - Podekscytowana aż podskakiwała w miejscu. - Mam nadzieję, że Cię przeniosą do innej klasy! Wredny ciulu! - Warknęła groźnie na niego.

[HORACY A] - Miejmy to już za sobą, robię to tylko dla niej, może wtedy mi wybaczy - Odezwał się cichym, zawstydzonym głosikiem.

Ruszyliśmy w trójkę w kierunku skrzydła zamkniętego, gdzie miało odbyć się spotkanie. Wyciągałam telefon i wysłałam szybko wiadomość z kciukiem w górę, ikonką faceta, dziewczyny i kobiety, co oznaczało że "Gotowa, trzy osoby". Jej odpowiedź była jedynie kciuk, a w drugiej znaczek smutnej minki koło ikonki dziewczyny. Nie była zadowolona, że przyprowadzę jego byłą, ale pewnie to jedynie komplikacje dla niej paro minutowe, gdy przekona Anne, że taka kara a nie inna należy mu się za to co czynił od początku roku. Odbiciu lustra poprawiłam swoje włosy no i dekolt także, bo było tu mnóstwo pierwszo-rocznikowców, z którymi po przerwie zimowej w lutym, zacznie się mój przedmiot. Dla każdej klasy godzina w tygodniu. Muszę wybrać się na zakupy w weekend. Boże, chyba odpuszczę sobie terapię i oddam Cię pasji.


FABUŁA: VICTORII DRACULI

Victoria czekała w sali teatralnej, gdzie kiedyś odbywały się na tym miniaturowym podium, zajęcia z sztuki. Pomieszczenie było oświetlone, lecz lekko przyciemnione, nie było tutaj okien a akustyka pomieszczenia, wytłumiała odgłosy z zewnątrz i potęgowała słowa wewnątrz. Nie było tutaj widowni, jedynie rozkładane siedzenia, na których siedzieli dawniej studenci, gdy ich koledzy, pod okiem cały czas, będącego w ruchu, mentora aktorstwa, który dyrygował pary, grupki na podeście, podczas odprawiania sztuki. W rogu było mnóstwo wieszaków z kreacjami damskimi, męskimi, kostiumami i przebraniami. Większość była jednak damskich, nowoczesnych z tego wieku, zostały wymienione przez nią dawno temu, gdy odkryła że ma frajdę podczas zabaw z chłopcami, których nazywała "Femboyami". Tutaj była co najmniej raz w tygodniu, często u chłopców uczących się w Cross, występował syndrom pragnienia bycia kobietą. Numer tej sali to 997, a było to pomieszczenie w piwnicy, tak żeby mieli ciszę i spokój, dawni koneserzy kółka aktorskiego. Godzina była już piętnasta czterdzieści pięć, gdy do sali wszedł wpierw chłopiec, Horacy, potem jego była, Anna oraz ulubienica Victorii, Sonia.

Oparłam się pośladkami o podest, strzepałam kurz z spódniczki i uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że nie wypada z powodu obecności jego byłej dziewczyny, no ale co mi tam, jestem u władzy, jestem królową akademii, a nawet całej Arcanlandii - Horacy, jak Ty możesz ze sobą żyć? - Zapytała się go, odbiłam się pośladkami od podestu, szybkim susem dotarłam do chłopaka, popchnęłam go na krzesło, na które opadł - Hańbisz tej mundurek, stulecia tradycji naszej akademii... Jak możesz nosić ten strój? Co masz pod spodem? Gadaj! Mam nadzieję, że normalną bieliznę! Męską! - Warknęłam na niego, nachyliłam się nad nim, twarzą do twarzy, wpatrywałam się w jego oczy, które błądziły po mnie, po profesor i dziewczynie jak oszalałe, przerażone, zagubione.

Dziewczyna chłopaka zaśmiała się, gdy ten milczał przerażony i zagubiony. Sonia złapała ją za ramiona i zaprowadziła na podest, na którym obie siadły, wpatrując się z uśmiechami na przewodniczącą, która była znana właśnie z surowości wobec tych, którzy łamią zasady lub hańbią akademie.
[ANNA.H] - Odpowiedz Ty gnoju, a nie milczysz! - Ryknęła z widowni była dziewczyna.
Chłopak obudził się na dźwięk głosu jego kochanki. Nadal opuszczonym wzrokiem, nierównomiernymi oddechami, zaczerwienioną twarzą, spoconym ciałem, odpowiedział cicho, słyszalnie jedynie dla wampirzycy.

Nie zdziwiłam się jak usłyszałam odpowiedź. To było oczywiste. Wyprostowałam się i odwróciłam do kobiet, dałam im porozumiewawcze spojrzenie, na które zareagowały śmiechem, obie. - Pewnie twoja własność Anno, musimy ją odzyskać, nieprawdaż? - Powiedziałam to w taki elokwentny, zasadniczy lecz żartobliwy sposób, że dziewczyna aż zaśmiała się i przytaknęła mi. Wróciłam do wpatrywania się więc w chłopaka. Uśmiechnęłam się złowieszczo, gdy nikt nie widział, bo mazgaj zaczął płakać. Pewnie ranił go śmiech byłej. Nie powinno być problemu więc z zabawą dzisiaj. Jeżeli dziewczyna chce go upokorzyć w tak skromnym gronie, rozbierając go z mundurku, który zhańbił żeby odzyskać jej własność, którą przygarnął sobie, w sposób nietaktowny, nielegalny, bezprawny. - ROZBIERAJ SIĘ Z TEGO MUNDURU, NIE ZASŁUŻYŁEŚ NA NIEGO! - Wrzasnęłam na niego aż spadł z krzesła, podniósł się na kolana, wstał, wyprostował się i zaczął rozbierać się z mundurku. Szybko się uwinął, nawet z gracją to robił. Nadawał się idealnie na moją kolejną zabawkę, eksperyment. Gdy już był w samej bieliźnie, złapałam go za kudły i podprowadziłam do siedzących kobiet. Zmusiłam jego ciało silnym naciskiem na przysiad przed nimi - To twoja bielizna? - Zerknęłam pytająco na Anne.

WIZUALIZACJA, TAK SAMO WYGLĄDAŁY, ALE INNE MIEJSCE I TŁO

Obie obserwatorki zaczęły się śmiać głośno przez dobre kilka chwil. Horacy siedział przed nimi wciąż rycząc, siorbiąc nosem.
[ANNA.H] - Tak... To moja... Boże... Nie wstyd Ci Horacy?! Jak mogłeś mnie tak kłamać! Jak możesz to nosić! - Zerwała się z miejsca i uderzyła go nogą aż się przewrócił do tyłu. Sonia chciała ją powstrzymać, ale cofnęła się gdy natrafiła na wzrok wampirzycy. Anna wróciła na miejsce i wpatrywała się w niego. Podniósł się i dalej mazgaił, lecz w końcu nabrał powietrza i odpowiedział swojej miłości.
[HORACY A.] - Odkąd jestem z tobą... Nie mogę przestać... Ubierać się jak Ty, upodabniam się do Ciebie... Nie chciałem Cię okradać, ale.... To było silniejsze ode mnie... Gdy widzę twoją bieliznę, muszę... Muszę ją założyć! - Trochę niezrozumiale, cicho, raz głośno, raz ryczał między przerwami, ale w końcu dopiął swego. Przyczołgał się bliżej nóg eks, ale ona go ponownie odepchnęła solidnym kopniakiem na twarz.
- Boże! Dlaczego musiałeś to ukrywać! Jesteś chory! - Ryknęła z agresją w głosie - Powinieneś się leczyć! Dostać nauczkę! - Warknęła jeszcze agresywniej, choć były to jedynie oczywiste stwierdzenia w głowie szesnastolatki, która miała złamane serce przez zagubienie jej chłopaka w swojej seksualności.


FABUŁA: SONI THOMPSON
Widowisko, które zafundowała mi ta suka, Victoria,  było niesamowite. Z każdym kolejnym tekstem tych dwojga gówniarzy chciałam się śmiać bardziej, a jednocześnie przez ten dramat, nakręcałam się na dalszą zabawę. Tym razem czułam, że nie potrzebuje jednego, głębszego, żeby tknąć chłopca w sukience. Na niego rzuciłabym się już z chęcią teraz, ale wiedziałam że Victoria manipuluje obojgiem. Same ostatnie słowa Anny potwierdziły, że chce go ukarać, ale nie tak zgodnie z regulaminem szkoły, ale po swojemu. Wstałam z miejsca i przytuliłam dziewczynkę. Wiedziałam, że bliskość i czułość złamią ją do końca, jej silną wolę i zagra tak jak chce wampirzyca. Anna odwzajemniła uścisk i zaczęła płakać, nie wiedząc już co ma robić, mówić, co myśleć, jedynie chciała żeby dostał nauczkę.

[ANNA.H] - Zróbcie... coś mu... - Cicho wymamrotała. Chłopak nadal siedział na podłodze, lecz przestał już płakać, opuszczona głowa w krocze, bezwładnie leżące nogi i ręce. Zawiesił się, załamał się, szybciej niż jego była dziewczyna. Naprawdę darzyli oboje siebie głębokim uczuciem, które przerodziło się z rozpacz u nich oboje, niemożliwość podjęcia jakichkolwiek kroków w przód, w przyszłość, desperackim szukaniem pomocy, uzyskaniem wsparcia. Otrzymają je od nich. Tylko w tym problem, że ten teatrzyk utargowały obie, choć Victoria była u steru.


FABUŁA: VICTORII DRACULI

Dobry wynik. Jedynie minęło dwadzieścia jeden minut odkąd popchnęła go na krzesło i zabawa się rozpoczęła. Horacy był już wrakiem atlasa, dziewczyna chciała rozpaczliwie sprawiedliwości równoważnej nie do czynu, który uczynił kradnąc jej własność, ale do bólu który jej sprawił - Anna, znam się na takich sytuacjach, nie Ty pierwsza jesteś w tej akademii, której miłość życia wywija taki numer. Rozwiązałam już dziesiątki takich spraw. Choć niektóre chciały ode mnie czegoś więcej... Kary, za dziurę w sercu - Tutaj zakończyła twardym stwierdzeniem, który brzmiał z jej ust, jak ton także zranionej kochanki. Wiedziała, że chwyci tą przynętę. Sekunda później już wpatrywała się z skupieniem w moje oczy, nie musiała nic mówić, chciała tego - Niektóre z dziewczyn zasklepiły ranę w pewien sposób... Jednak nie wiem czy mogę zaufać Ci na tyle, wraz z Profesor, które też jesteśmy kobietami, zranionymi przez mężczyzn... Żeby dać Ci rozwiązanie nieschematyczne. Możemy? - Klękłam przed nią z łzami w oczach. Potrafiłam grać wyśmienicie, na zawołanie. W końcu rządziłam tą Akademią odkąd tutaj się wprowadziłam. Jestem niesamowita. Czekałam na odpowiedź, która też szybko usłyszałam, dwie i pół sekundy. Jedynie wpatrzyła się w współczujące oczy moje i Soni.

[ANNA.H] - Tak... Możecie, nikomu nie powiem... Do końca akademii, nie złamię słowa, przyrzekam! - Głos przepełniony nadzieją, że jej ból w końcu minie, gdy skorzysta z drogi, którą wskazała jej starsza koleżanka.

Odetchnęłam z ulgą, specjalnie. Wstałam kilka sekund później z kolan, gdy w tym czasie ściskałam gówniary dłoń - Chłopcy z akademii, akurat naszej, często mają problemy z przebierankami. Są facetami, a gdy nikt nie patrzy, kobietami. Wraz z wtajemniczonymi, które zostały zranione przez romeów tej szkoły, którzy mają fetysze typu... To, co ma Horacy... Daliśmy im karę aż do końca dni ich edukacji, przez trzynaście lat w przypadku twojego eks, będzie trwała ta kara - Siadła obok niej i dalej tłumaczyła spokojnym tonem. Młoda studentka wpatrywała się w jej usta, jakby były zaczarowane. To co opowiedziałam jej było prawdą, tak wyglądały wcześniejsze zabawy moje, gdy trafił się kolejny fetyszysta w tej akademii. Przez lata jedynie siedem dziewcząt z złamanym sercem przez femobya, nabrały się na moje klamstwa i ukarały go tak, jak chciałam. Te siedem dziewczyn już dawno zapomniały o tym czemu postąpiły tak a nie inaczej. Były teraz także fankami weekendowych imprez z szantażowanymi femboyami, tak jak tutaj Profesor, która po jej wyrazie twarzy i jej długiej nogi, której Anna nie widziała, jak stymuluje kroczę studenta - Jedynie czego się boi taki ktoś z fetyszem to prawdy, która wschodzi jak słońce i zachodzi codziennie, zawsze mu towarzysząc - Wstała z podestu i złapała ją za dłoń, podrywając do pozycji stojącej. Ruszyła z nią do rogu, w którym były wieszaki z mnóstwem kostiumów, ubrań, bielizny którą tutaj zgromadziła, odkąd zabawiała się z femboyami - Horacy chce zakładać twoje sukienki. Pozwolimy mu na to. Urządzimy sobie tutaj wybieg mody. Pozwolimy mu być sobą, przytakniesz mu na to. Zobaczysz jaki będzie szczęśliwy, gdy spotka się z twoją aprobatą, akceptacją i wspólnymi doznaniami erotycznymi. Wszystko uwiecznisz na aparacie. Gdy zakończymy wybieg mody. Uświadomisz go co możesz zrobić z tymi dowodami, prawdą, faktami... Przebijesz mu serce bardziej niż on Tobie, będzie cierpiał i bał się Ciebie, przez kolejne trzynaście długich lat edukacji - Wpatrzyłam się w jej oczy z spojrzeniem pewnym siebie, takim jakim potrzebowała zraniona studentka. Anna aż się rozpłakała i zaczęła śmiać z szczęścia. Rzuciła mi się na szyję, wtuliła w moje piersi. Zerknęłam na Sonie, która nadal miziała swoją stopą, tym razem bez szpilki jego krocze. Widziałam skromny zwód, lecz to pewnie nieświadome z jego strony, bo nadal nie zmienił pozycji od kilku minut. Machnęłam na nią i przestała. Poczułam ulgę, zmęczyłam się tą cholernie ckliwą grą wstępną do głównej zabawy. Następnym razem Sonia pozbędzie jej natrętnej, zranionej byłej. Nie potrzebowała półgodzinnych terapii miłosnych, gdy mogła przez ten czasu urządzić wraz z profesorką, zabawę w parę sekund, pokazując chłopczykowi piersi albo każąc się rozebrać. 

Oderwała się od Vicktorii i zerknęła długim spojrzeniem na skulonego, ukamienowanego Horacego. Zebrała się w sobie, obróciła w kierunku wieszaków. Zaczęła przeglądać kostiumy, suknie, przebrania, bieliznę. Znalazła coś, co chyba miała w swojej garderobie, bo pisnęła po cichu "o, takie nosiłam w łóżku, na nasze noce". Wzięła cały strój i ruszyła w kierunku chłopaka. Kucnęła przed nim.
[ANNA.H] - Kochanie... Nie płacz już, obudź się... Wybaczam Ci - Szepnęła mu do ucha, a on jak oczarowany, podniósł głowę i znalazł jej spojrzenie.
[HORACY.A] - ... Co... - Wyszeptał.
[ANNA.H] - Załóż to dla mnie. Pamiętasz ten strój jak go miałam na sobie każdej nocy? Teraz twoja kolej... - Spokojnym tonem, jakby była urodzona do manipulacji, wyjaśniła horacemu, pokazując mu strój na wieszaku między nimi.
- KOCHAM CIĘ - Ryknął, sięgnął po wieszak, jednocześnie całując ją długo i namiętnie w usta. Odwzajemniła pocałunek. Kilka chwil później już powstał, ściągnął bieliznę, którą z szacunkiem ułożył obok Profesor. Seksowne chude ciałko młodego chłopca zaczęło ubierać w namiętny sposób to co nosiła Anna, podczas ich zabaw. Zapomniał o obecności przewodniczącej i profesor. 


FABUŁA: SONI THOMPSON
Była godzina szesnasta dwadzieścia. Profesor napalona na Horacego, podziwiała jak przymierza z radością kostium. Viktoria znalazła się na jednym z rozkładanych krzeseł, najbliżej zakochanej pary. Trzymała w dłoniach kamerę z wolnym dziesięciu gigowym miejscem. Włączała ją właśnie. Anna wpatrywała się w Horacego, który wpatrywał się w nią. Oboje się uśmiechali. Profesor nie mogła wytrzymać. Wstała z miejsca, już bez szpilek. Ruszyła ku drzwi, zamknęła je na zamek. Podeszła do Anny, szepnęła jej coś na ucho, a ona pokiwała.
[ANNA] - Horacy, kochanie, załóż te czerwone szpilki pani Profesor, dobrze? - kochającym tonem nakazała mu to, nawet jeżeli brzmiało to zdanie jak pytanie - Tym razem nie kradniesz, możesz za przyzwoleniem. Chce Cie zobaczyć, uwiecznić to nasze przeżycie... na kamerze - powiedziała tak jak podpowiedziała jej Sonia, która przyglądała się spragniona w kierunku chłopaka.
[HORACY] - Tak! Będziemy mieli do albumu! - Podskakiwał jak piłeczka w miejscu, w szpilkach. Nie tracił równowagi, nie pierwszy raz był w takich butach. Jego kutas nabrzmiały podskakiwał wraz z nim. Profesor aż starła pot z czoła. Anna ruszyła za siebie po kamerę od wampirzycy, która ustawiła ją na robienie zdjęć i nagrywanie, gdy naciśnie zielony guzik. Wyjaśniła studence to szybko.
[ANNA] - Boże, dudni mi serce. Chęcią bym wzięła coś na ukojenie nerwów. Masz coś? - Spytała na głos. Profesor usłyszała to, szybko podbiegła za plecy dziewczyny.   

- Mam coś dla nas i dla niego - Sięgnęłam do stanika i wyciągnęłam dwa woreczki. W jednym było parę pigułek, a w drugim proszek, biały jak śnieg - Pigułki imprezowe, ekstazy, choć mocne bardzo, dla niego idealne. Dzięki temu nie przestanie być szczęśliwy przez co najmniej kilka godzin, będzie nam jadł z dłoni. Proszek to kokaina, rozluźnimy się - Oparłam się o nią, byłam wyższa, więc mój dekolt był na jej głowie. Wpatrzyła się w moje piersi, przełknęła ślinę. Pewnie chciała by mieć takie. Palcem wskazującym, na których był śliczny tips, służący jej jako podajnik, proszku do nozdrzy dziewczyny, która wciągnęła, nie pierwszy raz coś od obcego. Profesor także się należy. Tak sobie to tłumaczę. Wciągnęłam z tipsa, ścisnęłam nos, odchyliłam głowę, drugi raz pociągałam nosem. Wszystko weszło perfecto. Rzuciłam woreczek Victorii, która także szczyptę wzięła, nie dużo, ale tyle żeby coś poczuć - Musisz podać mu pigułkę pocałunkiem albo jakoś go nakłonić - Wyjaśniłam jej to pokrótce, musiała to zrobić ona. Gdyby szefowa, suka, wampirzyca się za to zebrała, to horacy dostałby to od tyłu strony. Podałam jej jedną pigułkę na wystawioną przez nią dłoń, wzięłam kamerę od Vikiktori i ruszyłam, popychając biustem studentkę, w kierunku faceta, który przeczesywał się właśnie grzebieniem, który wytrzasnął, nie wiem skąd, ale także wyczarował torbę z kosmetykami. - Twój chłoptaś to profesjonalista... Dawaj mała... - Szepnęłam jej na uszko i szturchnęłam w kierunku podestu, na którym siedział i kładł podkład na policzki. Manipulatora Victoria... Haha, jasne. To ona potrafiła lepiej i to prawdziwie, po prostu bawiąc się i będąc sobą, a nie udając współczującej. Wcisnęłam guzik kamery, który robił zdjęcia i nagranie w tym samym czasie. Na sekundę. Chciałam zobaczyć jak wygląda w HD, w ekranie kamery, o tylu pikselach że nie potrafił zliczyć najlepszy matematyk. Boże, towar działał. Przyglądnęłam się ekranikowi i ujrzałam przepiękną dziewczynę, jedynie bez biustu, naprawdę wyglądał jak kobieta. Szok.

WIZUALIZACJA, TAK SAMO WYGLĄDAŁY, ALE INNE MIEJSCE I TŁO


FABUŁA: VICTORII DRACULI oraz SONI THOMPSON

[POST VICOTRII] Kokaina zadziałała. Odprężyłam się po tym wymęczającym, szkodliwym dla moje prawdziwej natury, wysiłku... Zabawa się zaczęła, więc postanowiłam się trochę rozluźnić. Ściągnęłam buty regulaminowe, czyli trampki, podkolanówki, grube i bawełniane, pod spodem miałam tylko cienkie rajstopy. Wreszcie ulga. Teraz marynarka, rozpięłam ją i uwolniłam ściśnięte piersi, przez materiałowo-skórzaną-ekskluzywną marynarkę  akademii cross. Piersi aż same otworzyły dwa pierwsze guziki, odpięłam więc trzeci. Nie miałam stanika, akurat kolejna warstwa nie była mi potrzebna. Sutki przebijały się przez materiał koszuli, byłam podniecona, a one sterczące. Ścisnęłam dłońmi za brodawki, przygryzłam wargę dolną, aż z odczucia. Nie mogłam dłużej czekać. Niech ten szczyl skończy ten makeup, niech zacznie być pod wpływem, niech zacznie się nagrywanie, niech Anna każe mu się czołgać, niech liże jej stopy, albo najlepiej w podzięce, niech poliże moje.  - Anna! Podałaś mu ją? - Krzyknęła z kierunku nowej członkini gangu draculi. Anna kiwnęła parę razy, gdy pomagała horacemu, a raczej horacinie z kredami pod oczy. Boże, niech zacznie działać ta pigułka gwałtu. W dodatku kokaina, którą podała studentce Sonia, nie była rozluźniającym proszkiem, ale tak zwaną magicznym pierzem, który prowadził do łagodnienia charakteru osoby na kilka godzin, przez co będzie zgadzała się na wszystko, nawet te radykalne sprawy, choć nie potrzebnie jej to dałyśmy, ale obie z Sonią, miałyśmy zamiar zabawić się trochę z horaciną. Ścisnęłam się mocniej za sutki, kleszcze między palcami, jak klamry. Pisnęłam aż mimowolnie. Jeszcze jedno sprostowanie, te pigułki Soni były w połowie pigułkami gwałtu, które podawała sobie, gdy zabawiała się z swoimi chłopcami, w czasie zajęć dodatkowo-wieczornych. Miałam gdzieś na telefonie parę zdjęć z tej pierwszej-wspólnej-nocy, oh, były to moje pierwsze dni w akademii. Dobrze, że przeczułam moim noskiem, że Profesor Thompson od początku wydawała się napalona na chłopców. Chciałam to sprawdzić, ukradłam klucz od skrzydła rocznika pierwszego, podkradłam się pod salę wykładową i widziałam jak profesorka była zapinana na środku sali przez gówniarzy, mniejszych ode mnie o połowę. Porobiłam parę zdjęć, nawet weszłam do środka. Chłopcy zauważyli mnie, ale myśleli że dołączę, natomiast nauczycielka była na takim haju, że mówiła do mnie "Dołącz, dołącz...". Dołączyłam więc jako kamerzystka, na kolejnych sesjach też byłam obecna, robiłam zdjęcia, nagrania a nawet uczestniczyłam parę razy w zapinaniu jej w buzie, cipkę, dupkę. Nauczyłam się wtedy zaklęcia "chimerycznego męskiego narzędzia", które po rzuceniu na siebie, wyczarowało wyrośnięcie w okolicach krocza, męskiego członka na kilkanaście godzin. Zaklęcie było w dziale zakazanych, do którego ma dostęp każdy profesor akademii, a z jej przepustką nie był to problem. Rok później, gdy zostałam wybrana na przewodniczącą szkoły na początku drugiego roku, spotkałam się z nią po lekcjach. Pokazałam laptopa, puściłam nagrania z każdego piątku ostatniego roku, gdy myślała że jestem chłopcem, którymi tak szalała, nie wiadomo od jak długa. Zrozumiała, załamała się, zaakceptowała to, a teraz była moją wspólniczką w takich zabawach. Nienawidziła mnie, to prawda, ale dawno temu usunęłam wszystko z dysku na nią. Od dwóch lat zabawia się ze mną i rządzi w tej budzie, robi to co chcę i nawet nie narzeka... Nagle zerwałam się z siedzenia aż do stojącej, gdy moja oczy spostrzegły jak Anna rozbiera się do naga i ubiera się w to samo co chłopczyca - Sonia! Zacznij kręcić! - Boże, tego nie przewidziałam że proszek będzie nie tylko nas słuchał, naszych sugestii, ale też naćpanego Horacego, który chciał pewnie, zażyczył sobie żeby były ubrane tak samo. Cudownie! Aż przybliżyłam się do widowiska, nie wchodząc w kadr - Ten proszek, działa jak na ulotce - stwierdziła.


[POST SONII] Kręciłam widowisko, kto by przypuszczał, że nawet bez naszych sugestii będą takie akcje się odgrywały. Anna się ubierała a on leżał jak kot, zakochany kociak, wpatrzony w jej ciało, miała niewielkie piersi, ale widać było różnicę. Na kamerze było widać dokładnie - Działa aż zaskakująco dobrze. Patrz - kazałam jej patrzeć, obie byłyśmy już rozluźnione i nie liczyły się zgryzy między nami, teraz miała miejsce ich rozrywka, afrodyzjak, sposób na życie. Krzyknęłam zapytanie, w kierunku Anny - Chciałabyś żeby Horacy mnie wsadził kutasa do buzi?! - zapytałam o to na co miałam ochotę od początku. Chciałam poczuć tego malutkiego kutaska w sobie, gdy ten parodiuje jak laleczka. Anna patrzyła na to, jeszcze z taką radością, że pewnie pozwoliłaby by sobie na zrobienie sobie dobrze podczas widoku jej byłego z profesor, która po feriach będzie uczyła jej klasę.


PURPLE - OPISY AKCJI, MIEJSCA I CZASU ORAZ NPC. OBIE MAJĄ TERAZ TEN SAM KOLOR, ZJEDNOCZYŁY SWOJĄ ROZRGYRWKĘ W JEDNAKOWYM A.M.C. ICH NPC STAŁY SIĘ IM POSŁUSZNE, DLATEGO JEDNAKOWY, BO NIE WPŁYWAJĄ JUŻ LOSOWO NA ICH A.M.C, JEDYNIE POZYTYWNIE, TAK JAK SOBIE TEGO ŻYCZĄ, PRAGNĄ.

[ANNA]Skończyła się ubierać w te same kostiumy - Tak, tak! Chce to zobaczyć, pani Profesor! - zaczęła podskakiwać jak oszalała w miejscu - PROSZĘ! - jej ton był wyraźne naćpany i błagalny, choć zachowała świadomość w "przenośni", w jakiś tam sposób  - Nagrajmy jak on robi laskę komuś! To będzie coś! - Skakała w miejscu jak oszalała - Zrób nam zdjęcie! - Wskoczyła na podest, na kolankach jakby się modliła. Podniosła Horacego do takiej samej pozycji, szepcząc mu czule co ma robić. Anna robiła to za nich, sugestie same się jej nachodziły z lekką interakcją z obiema, profesor i przewodniczącą. W głębi serca chciała się zemścić, zranić swojego chłopaka, więc tak i owak, nie ważne czy była świadoma tego co się z nią dzieje, jej pragnienia i tak kierowały ją ku zemście. Obie dziewczynki czekały na zdjęcie, znaczy Anna i Horacy, który nucił jakąś słodką nutkę o ich miłości pod nosem.

WIZUALIZACJA, TAK SAMO WYGLĄDAŁY, ALE INNE MIEJSCE I TŁO

[ANNA] - Idź lizać pani Profesor stopy kochanie - rzuciła mu komendę.
[HORACY] Horacy na czworaka podbiegł pod nogi kobiet.
[ANNA] - Horacy, całuj dziewczyną stopy! Liż je! - padła groźne komenda.
[HORACY] Chłopak bez zawahania najmniejszego lizał stopy profesor. 
[ANNA] - Nadal chciałabyś żeby Cię wyruchał, pani profesor? - Zapytała się, gdy także klękła, lecz pod ciałem wampirzycy. Lizała jej stopy, całowała z czułością, którą obdarzyła ją wcześniej, w uratowaniu jej serca. 


FABUŁA: VICTORII DRACULI oraz SONI THOMPSON

[POST SONI] Siadłam na czterech literach na podłodze i wyprostowałam nóżki naćpanemu femboyowi, którego pocałunki i język sprawiały mi rozkosz. Łapczywie lizał stopy w materiale rajstop, nawet brud zebrany od chodzenia bez butów, które nawiasem miał nadal na sobie skubaniec, nie przeszkadzały mu w tym amoku, ssania i lizania palców moich stópek, całej stopy, powierzchni dolnej, a nawet pięty - Uwielbiam go, boże.... ale chciałabym go wyruchać, zmieniło mi się... Wyczaruj mi kutasa - rzuciłam słowa w kierunku szefowej. Położyłam się na plecach i wpatrywałam się w sufit, na którym mocowane było klimatyczne teatralne oświetlenie. Ile tutaj już razy byłam przez te sześć lat, cudowne moje życie odkąd spotkałam tą wiedźmę. Co ja pierdole, przecież ta suka nadal ma na mnie haka. Chyba pomyliłam woreczki albo to podniecenie, rozkosz, frustracja seksualna od godziny, bo już wybiła siedemnasta.

[POST VICTORII] Ta gówniara miała dobre pomysły, przydała się coś z swoją smutną mordą, którą zmanipulowałam jak chciałam żeby pozyskać zabawę, rozrywkę, w przerwach między obowiązkami władczyni akademii. Rozłożyłam się jak profesor na podłodze, plecami do podłogi i pozwoliłam w ramach wdzięczności dziewczynie lizać, ssać i masować aż zasnę albo chociaż odpłynę. Sonia chciała kutasa, choć wiedziała że zaklęcie jest nie do cofnięcia, przez dwanaście godzin, więc będzie musiała pozostać w ukryciu przed personelem, uczniami. Wiedziała, że jest to prawie niemożliwe do wykonania, bo moje zaklęcia chimerycznego rozrostu męskości było na wysokim poziomie, przez co obdarowywało zaczarowanego drągalem długości ponad dwudziestu centymetrów, o szerokości pięści, jądrach jak piłki tenisowe i zwodem, amunicją która się nie kończy póki czas trwania nie minie. Nie ważne ile razy by się wykurwiście spuściła, to i tak będzie stał jak opętany - Jest siedemnasta, do twojej pierwszej lekcji jest piętnaście godzin, będziesz miała trzy zapasu - Podniosłam się do siedzącej, wpatrzyłam się w twarz profesorki, wyszeptałam inkantacje w języku runicznym, kumulowałam manę, w prawej dłoni którą dosięgłam jej krocza. Kilka minut później zielonkawa poświata przemieniła się w wijącego węża energetycznego, bardzo malutkiego, który jakby nigdy nic, zdematerializował się w miejscu pochwy, mojej prywatnej nauczycielki na przeszpiegach kadry akademii. Należały się jej profity i nagrody za te sześć lat razem. Boże, chyba jestem też naćpana, bo jestem milsza niż zwykle. Wróciłam do leżenia i oddaniu się relaksacyjnemu masażowi anny, która wpatrywała się w nas. Widziałam w jej oczach, że też by chciała, więc zrobiłam to samo co wcześniej. Niech się cieszą z dwunastu godzin ruchania jak mężczyzna na orgii, a jedyną dziurą w okolicy jest femboy, który z chęcią przyjmie dwa spore drągale i jeszcze pozwoli się przy tym nagrać.

[POST SONI] Nie ruszałam się podczas czarowania, poznała zakazane zaklęcia, które zdobyła dzięki mnie, no w sumie dzięki sobie, bo byłam wtedy dobrze porobiona tabletkami, ruchana przez chłopców z rocznika pierwszego, których naciągnęłam na szóstki z każdego zadania, kartkówki, sprawdzianu za każdy spust we mnie. Na szczęście już nie ryzykuję, w taki sposób. Wszystko dzięki Victorii, która organizuje w swoim pałacyku co weekend, orgię na którą zawsze napierdalam, choćby mi babka umierała. Hahaha. Naćpana jestem, muszę to odstawić - Dziękuję wspaniała szefowo, znam reguły. Pozostanę tutaj na resztę wieczoru, nocy i poranka, zabawimy się tym femboyem, porobimy mu trochę więcej zdjęć, nagrań żeby, gdy się obudzi z tego amoku ekstasy, zrozumiał że jest teraz na nasze zawołanie. Poza tym, zapomniałam Ci powiedzieć, ale doszły mnie słuchy w pokoju nauczycielskim, że główny księgowy ma zamiar wybudować siedzibę samorządu uczniowskiego jako osobny budynek, oddzielny od głównego kadry i dyrekcji. Powinnaś odwiedzić go z jego ulubionym trunkiem żeby oddał tobie ten projekt. Mogłabyś wybudować dodatkowo, za oczami dyrekcji, piwnicę połączoną tunelem z opuszczonym skrzydłem, ułatwiłoby to nam poruszanie się po zajęciach, weekendach. Unikanie ochrony, której dyrekcja przekazuje spore fundusze odkąd pojawiła się ziemska sonda w naszej orbicie planety. Piastuje to stanowisko od niecałego roku... Twoja rodzina, matka albo ciotki, nie mogłyby pozbyć się ten snobki? Naprawdę ta atlaska jest zbyt młoda żeby zarządzać tak ekskluzywną akademią, chce przerodzić Arcanlandie w zaminowaną wyspę, a uniwersytet w warownię. Studentą to utrudnia życie, a nie mówić już o ich projekcie walki z narkotykami, czarnym handlem. Zamknęli w tamtym tygodniu dwóch moich dilerów, których bardzo lubiłam! - Miała nadzieję, że Victoria użyje swoje nieograniczonej władzy i zmieni akademię, w tą która była za czasów świętej pamięci dyrektor Vincenta Swiftwind, jednego z najstarszych atlasów, zmarł z powodu klątwy demonów, która rozkładała go przez te lata, którą złapał od demonów podczas Infernal War, prawie pięć tysięcy lat temu. Przecudowny staruszek, który rozumiał potrzeby studentów, pod każdym względem... I nagle bum, moje przemyślenia przerwał nagle wyrastający spod ciasnej spódniczki, ogromny biały, masywny kutas, który przebił lekki materiał rajstop. Podniosłam się z zadowoleniem, sięgnęłam ku femboyu, złapałam jego blond włosy, szarpnęłam jak niegrzecznego kundla do krocza. Odpięłam spódnicę, która opadła za mnie, a wraz z chwilą kiedy opadła spódnica, to kutas wreszcie mógł stać jak żołnierz - Będziesz to teraz lizał kochaniutki - powiedziałam i spojrzałam na Anne - Każ mu lizać, a najlepiej powiedz mu żeby traktował mnie jak Ciebie, okay? - uśmiechnęłam się zadowolona z mojej przyszłej uczennicy.


[ANNA] Anna aż wrzasnęła przestraszona, gdy spod opadającej spódnicy nauczycielki, wyskoczył rozrywając materiał rajstop, ogromny kutas, który pewnie był największym, jakim do tej pory miała styczność. Przestała lizać stopy wampirzej królowej, która i tak wstała do pionu. Przybliżyła się jak nieśmiała szesnastoletnia dziewczynka do profesor i wysunęła dłoń w kierunku potęgi między jej nogami. Powoli musnęła palcami powierzchni kutasa. Wpatrywała się z niedowierzaniem w to cudo, gdy nagle z jej krocza wyskoczył, rozrywając pasek od stringów, ogromny kutas, rozmiarów takich samych, co kolos Sonii  - Horacy, słuchaj się teraz pani profesor tak samo jak mnie, to co ona mówi robisz bez zastanowienia, tak samo jak ze mną, a teraz... liż tego kutasa profesor! - Radośnie na końcu wrzasnęła "profesor".
Zajęła się macaniem dłońmi jej przyrodzenia, na kolanach siedząc, ten męski członek dosięgał jej brody, a gdy opuściła głowę maksymalnie do dołu, mogła wsadzić sobie główkę do ust. Nigdy nie przypuszczała, że to ją spotka! Adrenalina buzowała, poczuła się trzeźwa... gdy nagle trafiły ją nieokreślona agresją w stosunku do tego femboya, widząc go w kostiumie, pomalowanego, w szpilkach profesor, liżącego jej kutasa. Nie-wiedziała skąd ta agresja, wstała i chciała go kopnąć w twarz, gdy w jej dłoniach znalazła się kamera, z ekranem wyświetlonymi zdjęciami, nagraniami przez ostatnią godzinę. Uspokoiła się, narkotyk po prostu przestał działać. Poczuła się cudownie mogąc zemścić się na tym gnojku, a teraz... popatrzyła na drąga, który wyrastał z jej cipki. Wiedziała w sekundę co chce zrobić. Oddała kamerę przewodniczącej i skoczyła susem nad ciałem profesor, która głaskała potylicę femboya, gdy ten pałaszował jej kutasa. Był wypięty jak suka, którą był, nie zastanawiając się nad tym jak to robił, gdy ją ruchał facet, po prostu włożyła w dziurkę dupy i wepchnęła z całych sił, które gromadziła z nienawiści do niego, mocy zemsty. Horacy aż wrzasnął z bólu i szarpnął się, chcąc uciec do przodu, ale profesor trzymała jego włosy, szarpnęła i nadal był w tym samym miejscu. Zaczęła go rżnąć jakby chciała go zajebać. Profesor i przewodnicząca śmiały się głośno.


FABUŁA: VIKTORII DRACULA

Wiedziała, że kiedyś ten narkotyk, magiczny pierz zejdzie z niej, mogła przewidzieć że magiczna substancja, gdy zostanie poddana działaniu energii zmieniającej DNA, prowadzącej do mutacji, spowoduje nagły spalenie chemii, wzrost adrenaliny i burza gwałtownych emocji. Na szczęścia położenie kamery z wyświetlonymi materiałami uspokoiły się, oddała mi urządzenie i kicnęła tam gdzie powinna. Ku zemście. Ruszyłam w kierunku wieszaków, gdzie położyłam ostatnim razem stojak do kamery, nie taki stojak co "Stojak Kamerzysta 2094". Przedmioty, które czarnym handlem były sprowadzane do Arcanlandii, który sobie kupiła na początku tego roku. Urządzenie rozstawione i podłączone do kamery, ma czujniki laserowe ruchu, zapamiętywanie sylwetki, aparycji i twarzy podczas wczytania programu kamerzysty 94, tak aby przez cały czas nagrywał, robił zdjęcia, poruszał się za "sparowanymi osobami". Krótko to jej zajęło, wręcz idealnie na moment, w którym femboy chciał uciec instynktownie od tego bólu, rozdziewiczenia analnego. Profesor jednak szarpnęła za włosy i powrotem był na miejscu, nie uciekł nawet centymetra. Było to wszystko na nagraniu, który nagrywał się dalej jak jego eks, wpycha w jego malutki tunel dupki, ogromnego kutasa, długości jej przedramienia  a grubości pięści rosłego stworzenia. Zaczęłam się śmiać na widok bólu, który rysował się na twarzy horacego. Tyle żyłek mu wyskoczyło, że z łatwością było go odróżnić od kobiety - Dzięki za raport. Będę się zbierała, osiemnastej mam kolejne spotkanie, tym razem z jedną dyżurnych pielęgniarek. Chce porozmawiać o pewnych kwestiach akademickich, vacat głównej doktor akademii jest nadal wolny, tak samo drugi główny doktor widnieje pusty. Widocznie studentki, które kończą w tym roku, przez wakacjami swoją edukację, chciałyby wcześniej otrzymać dyplom i posadę na te miejsca. Trudno znaleźć doktora, który podoła problemom naszej akademickiej społeczności i nie będzie miał bliskich kontaktów z dyrekcją, sekretariatem. Myślę, że potrafię przyśpieszyć rozdanie dyplomów chociaż jednej z niej, wrzuceniu ją na vacat, będzie po naszej stronie i nie powinno być problemu wtedy z biznesem narkotykowym, jeżeli główny medyk akademii, będzie mi dłużny - Wiedziałam, że profesor i anna już jej nie słuchały, bo był zajęte obie. Sonia odpływała przez łapczywe ssanie, lizanie jej kutasa, przez naćpanego jeszcze bardziej z powodu bólu rozdziewiczenia analnego, że jego "robienie loda" było równoznaczne z jękami, mrukami, potwierdzeniami, pojedynczymi słowami, jak zdzira, ssij, czy suko przez Sonie. Anna natomiast miała wyraz mordercy, bo tak rżnęła go i uśmiechała się do kamery, wysyłając mu przyszłościowo buziaki, jego wersji z przyszłości, która obejrzy nagranie o pierwszym wrzasku. Ubrała się, lecz nie założyła swoich butów, trampek akademickich, ale czerwone szpilki, które leżały samotne i potrzebujące. Zapięła koszulę, marynarkę, znowu ścisnęła swoje piersi pod tymi warstwami. Zebrała swoją torebkę sporych gabarytów i jeszcze wcześniej spięła wcześniej rozpuszczone włosy, w dwa warkocze po bokach głowy. Otworzyła drzwi i wyszła. Przypominałam sobie słowa profesor o tunelu podziemnym z nowej siedziby samorządu, do opuszczonego skrzydła, musi się przejść w porze obiadowej do biura głównego księgowego. Wiedziała, że ma idealny trunek, orkijski burbon, mający dokładnie 1241 lat. Powinno go to przekonać żeby oddał ten projekt samorządowi uczniowskiemu.
Z/t 

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum